Ile kosztuje wizyta u okulisty?
Służba zdrowia w USA, czyli temat rzeka. Nasze doświadczenia są zabawne i ciekawe, dlatego
chcemy się nimi podzielić . Zaczniemy od anegdotki - jesteśmy u lekarza pierwszy
raz, tak po prostu, żeby rytunowo zbadać się raz w roku. Justyna wychodzi od lekarza, który kieruje ją na
badania krwi i mówi, że zadzwonią. Przyzwyczajeni do polskich realiów pytamy za ile dni mniej więcej - po czym
pan doktor poprawia nas, że ZAWOŁAJĄ, a nie zadzwonią. Po angielsku to przecież to samo słowo... Był to dzień, w
którym zrozumieliśmy, że tutaj zdrowotna wygląda inaczej i przed nami długa droga zmian .
Jak wygląda wizyta u lekarza?
Pierwszym krokiem jest check-in - pani na recepcji sprawdza dane, adres, numer telefonu, osobę kontaktową i
ubezpieczenie. Bardzo chętnie dowiemy się jak to wygląda w przypadku braku ubezpieczenia - jeśli coś wiecie na
ten temat prosimy o kontakt!
Krok drugi - oczekiwanie.
Klinika (a raczej sieć) do której chodzimy ma bardzo przyjemne korytarze i poczekalnie, więc siedzimy sobie we
względnej ciszy oddając się rozrywkom jak na przykład przeglądanie internetu. Zazwyczaj po kilku minutach przychodzi
pielęgniarka, która woła po imieniu i zaprasza do gabinetu.
Krok trzeci - rozmowa z pielęgniarką.
Pielęgniarka wypytuje dokładnie co się dzieje, jakie są objawy, dlaczego się pojawiliśmy itp. W przypadku pierwszej
wizyty w USA - jako nowy pacjent - pytań będzie więcej - o choroby rodziców, dziadków, rodzeństwa. Następnie pytają
o tryb życia, problemy zdrowotne, zażywane leki, o picie alkoholu, czy palenie papierosów. Pojawią się też pytania
natury intymnej! Zwykle bardzo miła atmosfera, dopytują skąd jesteście, bo słyszą akcent, ogólnie bardzo miło i
przyjemnie. Wszystko notują w systemie - więc zaraz po wizycie pojawia się podsumowanie, do którego można zawsze
wrócić!
Krok czwarty - wizyta lekarza.
Po zebraniu wszystkich informacji pielęgniarka woła lekarza, przekazuje mu czego się dowiedziała i w końcu
spotykamy się z doktorem. Zazwyczaj prosi on znowu o powtórzenie dolegliwości - swoją drogą ciekawe po co, może
weryfikują czy nie jest to symulowanie celem wyłudzenia leków? Wykonuje on swoje badania i stawia diagnozę. W razie
potrzeby zleca dodatkowe badania, które czasem są wykonywane od razu - na przykład pobranie krwi. Po wszystkim
lekarz, bądź pielęgniarka odprowadzają do recepcji celem ustalenia kolejnej wizyty i bardzo często mówią kiedy ona
ma być!
Krok piąty - nerwowe oczekiwanie na rachunek.
W USA nigdy nie wiesz ile będzie kosztowała Cię wizyta - nikt z personelu nie jest w stanie powiedzieć jaka
jest
cena danej usługi. Dla nas to zawsze spory problem, bo wcale nie ma pewności, że nawet najdroższe ubezpieczenie
pokryje całą kwotę! I niejednokrotnie zdarzają się sytuacje (na szczęście nie nam), że odrzucają rachunek, bo na
przykład użyta metoda leczenie była zbyt droga!
Przykład praktyczny - wizyta u okulisty.
Zaczęło się w Polsce od delikatnego pogorszenia wzroku u Konrada, wizytu u okulisty i doborze okularów u optyka.
Miało być pięknie, ale wyszło jak zwykle. Okulary jednak nie pomagały tak jak powinny, więc Justyna, jak to już do
siebie mają opiekuńcze kobiety, "namówiła" Konrada na wizytę u lekarza. No i tutaj zaczyna się wielka przygoda.
Okazało się, że w USA są dwa rodzaje "okulistów" - DO i MD. Ten pierwszy to Doctor of Optometry - zajmuje się
głównie poprawą jakości widzenia i wykrywaniem schorzeń, drugi to Ophthalmologist - to już taki polski okulista,
który leczy choroby oczu.
Wracając do tematu - próba umówienia się na wizytę z MD skończyła się porażką - kolejki dla nowych pacjentów to 4
miesiące! Przecież to prawie jak w Polsce! Ostatecznie padło na OD. Wykonał on badanie wzroku i zauważył, że z
jednym okiem jest coś nie tak. Wykonał badania i z dozą pewności co do diagnozy skierował do okulisty
(Ophthalmologist) polecając bardzo dobrą panią doktor. Dodatkowo wydrukował stos artykułów dokładnie opisujących
schorzenie.
Wizyta "follow-up" z MD została ustawiona na kolejny tydzień - taka zaleta w porównaniu do próby samodzielnego
umówienia się. Pani doktor potwierdziła trafną diagnozę i używając plastikowego modelu oka (sic!) krok po kroku co
jest nie tak! Mogliśmy zadawać pytania, a ona z chęcią odpowiadała i dyskutowała. Ostatnia próba dyskusji z lekarzem
w Polsce skończyła się zganieniem za czytanie bzdur w internecie. Co ciekawe - lekarz powiedział wtedy dokładnie to
samo co internet.
Kolejna wizyta - powrót do DO w celu dobrania specjalistycznych soczewek i znowu zaskoczenie poziomem obsługi
klienta! Pielęgniarka, która zadzwoniła umówić termin była przemiła! Na pierwszej wizycie znowu dużo rozmawialiśmy,
wypytywała skąd jesteśmy i tak dalej. Na kolejnej wizycie wszystko dokładnie pamiętała, nawet o naszym planowanym
wyjeździe do Polski! Amerykanie mają w sobie to coś, że zapamiętują takie detale :-).
Jakie są koszty?
Jak już wspomnieliśmy nigdy nie wiadomo jaki będzie rachunek. W przypadku oczu sprawa jeszcze
bardziej się komplikuje, bo medical insurance zazwyczaj ich nie pokrywa! Z pomocą przychodzi vision insurance!
Niestety nie zawsze benefity są jasno opisane, więc konieczny był telefon na infolinię.
Koszty wizyt to mniej więcej:
Na szczęście u nas wszystko pokryte przez ubezpieczalnie, ale nie każdy ma tak kolorow. Byliśmy kilka razy
świadkami dyskusji, bądź wręcz kłótni pacjentów z pracownikami kliniki o wysokość rachunku. Wystarczy lekko
poszperać w internecie i łatwo jest znaleźć dziesiątki takich sytuacji. Wracając - niektóre rachunki zostały pokryte
przez vision insurance inne przez medical. Czasami przyprawia nas to o ból głowy, bo trzeba samemu pilnować, gdzie
klinika wyśle rachunek - wysłanie do złego ubezpieczyciela może skończyć się otrzymaniem wysokiego rachunku!
Są też pewne plusy mieszkania w USA i posiadania ubezpieczenia. Tutaj na przykład nie musimy w ogóle płacić za
soczewki korekcyjne - do pewnej kwoty koszt jest pokrywany przez vision insurance! Trzeba natomiast trochę poszukać
żeby znaleźć tani sklep i nie przełacać. Da się! Zainteresowanych zapraszamy do kontaktu, chętnie polecimy sklepy,
które mają ceny dużo niższe w porównaniu do dużych sieci. A, no i nie można zapomnieć, że USA to kraj, w którym broń
można kupić w sklepie, ale na soczewki trzeba mieć receptę od lekarza :D.
Krótkie odpowiedzi
Dlaczego chodzimy do lekarzy razem?
Skoro mamy dobre ubezpieczenie, dlaczego martiwmy się rachunkami?
Podsumowanie
Patrząc na ceny - a te, które wylistowaliśmy są naprawdę niskie! - chcielibyśmy zachęcić każdego do rozważnego
kupowania ubezpieczeń, szczególnie jeśli jesteście turystami - koniecznie sprawdźcie swoją polisę i jej zakres.
Dokładnie zwróćcie też uwagę na "choroby przewlekłe", do których zaliczają się na przykład alergie!