Ile kosztuje wizyta u okulisty?

wtorek, września 10, 2019
Służba zdrowia w USA, czyli temat rzeka. Nasze doświadczenia są zabawne i ciekawe, dlatego chcemy się nimi podzielić . Zaczniemy od anegdotki - jesteśmy u lekarza pierwszy raz, tak po prostu, żeby rytunowo zbadać się raz w roku. Justyna wychodzi od lekarza, który kieruje ją na badania krwi i mówi, że zadzwonią. Przyzwyczajeni do polskich realiów pytamy za ile dni mniej więcej - po czym pan doktor poprawia nas, że ZAWOŁAJĄ, a nie zadzwonią. Po angielsku to przecież to samo słowo... Był to dzień, w którym zrozumieliśmy, że tutaj zdrowotna wygląda inaczej i przed nami długa droga zmian .

Jak wygląda wizyta u lekarza?

Pierwszym krokiem jest check-in - pani na recepcji sprawdza dane, adres, numer telefonu, osobę kontaktową i ubezpieczenie. Bardzo chętnie dowiemy się jak to wygląda w przypadku braku ubezpieczenia - jeśli coś wiecie na ten temat prosimy o kontakt!

Krok drugi - oczekiwanie.

Klinika (a raczej sieć) do której chodzimy ma bardzo przyjemne korytarze i poczekalnie, więc siedzimy sobie we względnej ciszy oddając się rozrywkom jak na przykład przeglądanie internetu. Zazwyczaj po kilku minutach przychodzi pielęgniarka, która woła po imieniu i zaprasza do gabinetu.

Krok trzeci - rozmowa z pielęgniarką.

Pielęgniarka wypytuje dokładnie co się dzieje, jakie są objawy, dlaczego się pojawiliśmy itp. W przypadku pierwszej wizyty w USA - jako nowy pacjent - pytań będzie więcej - o choroby rodziców, dziadków, rodzeństwa. Następnie pytają o tryb życia, problemy zdrowotne, zażywane leki, o picie alkoholu, czy palenie papierosów. Pojawią się też pytania natury intymnej! Zwykle bardzo miła atmosfera, dopytują skąd jesteście, bo słyszą akcent, ogólnie bardzo miło i przyjemnie. Wszystko notują w systemie - więc zaraz po wizycie pojawia się podsumowanie, do którego można zawsze wrócić!

Krok czwarty - wizyta lekarza.

Po zebraniu wszystkich informacji pielęgniarka woła lekarza, przekazuje mu czego się dowiedziała i w końcu spotykamy się z doktorem. Zazwyczaj prosi on znowu o powtórzenie dolegliwości - swoją drogą ciekawe po co, może weryfikują czy nie jest to symulowanie celem wyłudzenia leków? Wykonuje on swoje badania i stawia diagnozę. W razie potrzeby zleca dodatkowe badania, które czasem są wykonywane od razu - na przykład pobranie krwi. Po wszystkim lekarz, bądź pielęgniarka odprowadzają do recepcji celem ustalenia kolejnej wizyty i bardzo często mówią kiedy ona ma być!

Krok piąty - nerwowe oczekiwanie na rachunek.

W USA nigdy nie wiesz ile będzie kosztowała Cię wizyta - nikt z personelu nie jest w stanie powiedzieć jaka jest cena danej usługi. Dla nas to zawsze spory problem, bo wcale nie ma pewności, że nawet najdroższe ubezpieczenie pokryje całą kwotę! I niejednokrotnie zdarzają się sytuacje (na szczęście nie nam), że odrzucają rachunek, bo na przykład użyta metoda leczenie była zbyt droga!

Przykład praktyczny - wizyta u okulisty.

Zaczęło się w Polsce od delikatnego pogorszenia wzroku u Konrada, wizytu u okulisty i doborze okularów u optyka. Miało być pięknie, ale wyszło jak zwykle. Okulary jednak nie pomagały tak jak powinny, więc Justyna, jak to już do siebie mają opiekuńcze kobiety, "namówiła" Konrada na wizytę u lekarza. No i tutaj zaczyna się wielka przygoda.
Okazało się, że w USA są dwa rodzaje "okulistów" - DO i MD. Ten pierwszy to Doctor of Optometry - zajmuje się głównie poprawą jakości widzenia i wykrywaniem schorzeń, drugi to Ophthalmologist - to już taki polski okulista, który leczy choroby oczu.
Wracając do tematu - próba umówienia się na wizytę z MD skończyła się porażką - kolejki dla nowych pacjentów to 4 miesiące! Przecież to prawie jak w Polsce! Ostatecznie padło na OD. Wykonał on badanie wzroku i zauważył, że z jednym okiem jest coś nie tak. Wykonał badania i z dozą pewności co do diagnozy skierował do okulisty (Ophthalmologist) polecając bardzo dobrą panią doktor. Dodatkowo wydrukował stos artykułów dokładnie opisujących schorzenie.
Wizyta "follow-up" z MD została ustawiona na kolejny tydzień - taka zaleta w porównaniu do próby samodzielnego umówienia się. Pani doktor potwierdziła trafną diagnozę i używając plastikowego modelu oka (sic!) krok po kroku co jest nie tak! Mogliśmy zadawać pytania, a ona z chęcią odpowiadała i dyskutowała. Ostatnia próba dyskusji z lekarzem w Polsce skończyła się zganieniem za czytanie bzdur w internecie. Co ciekawe - lekarz powiedział wtedy dokładnie to samo co internet.
Kolejna wizyta - powrót do DO w celu dobrania specjalistycznych soczewek i znowu zaskoczenie poziomem obsługi klienta! Pielęgniarka, która zadzwoniła umówić termin była przemiła! Na pierwszej wizycie znowu dużo rozmawialiśmy, wypytywała skąd jesteśmy i tak dalej. Na kolejnej wizycie wszystko dokładnie pamiętała, nawet o naszym planowanym wyjeździe do Polski! Amerykanie mają w sobie to coś, że zapamiętują takie detale :-).

Jakie są koszty?

Jak już wspomnieliśmy nigdy nie wiadomo jaki będzie rachunek. W przypadku oczu sprawa jeszcze bardziej się komplikuje, bo medical insurance zazwyczaj ich nie pokrywa! Z pomocą przychodzi vision insurance! Niestety nie zawsze benefity są jasno opisane, więc konieczny był telefon na infolinię.
Koszty wizyt to mniej więcej:
  • Pierwsza wizyta - dokładne badanie wzroku i pierwsza topografia rogówki - stosunkowo tanio, $400
  • Druga wizyta - DOSŁOWNIE 10 minut w gabinecie pani doktor - $400 plus druga topografia rogówki kolejne $400
  • Trzecia wizyta to już $1,000 z czego $600 to specjalistyczna soczewka na JEDNO oko
  • Na szczęście u nas wszystko pokryte przez ubezpieczalnie, ale nie każdy ma tak kolorow. Byliśmy kilka razy świadkami dyskusji, bądź wręcz kłótni pacjentów z pracownikami kliniki o wysokość rachunku. Wystarczy lekko poszperać w internecie i łatwo jest znaleźć dziesiątki takich sytuacji. Wracając - niektóre rachunki zostały pokryte przez vision insurance inne przez medical. Czasami przyprawia nas to o ból głowy, bo trzeba samemu pilnować, gdzie klinika wyśle rachunek - wysłanie do złego ubezpieczyciela może skończyć się otrzymaniem wysokiego rachunku!
    Są też pewne plusy mieszkania w USA i posiadania ubezpieczenia. Tutaj na przykład nie musimy w ogóle płacić za soczewki korekcyjne - do pewnej kwoty koszt jest pokrywany przez vision insurance! Trzeba natomiast trochę poszukać żeby znaleźć tani sklep i nie przełacać. Da się! Zainteresowanych zapraszamy do kontaktu, chętnie polecimy sklepy, które mają ceny dużo niższe w porównaniu do dużych sieci. A, no i nie można zapomnieć, że USA to kraj, w którym broń można kupić w sklepie, ale na soczewki trzeba mieć receptę od lekarza :D.

    Krótkie odpowiedzi

    Dlaczego chodzimy do lekarzy razem?
  • Po pierwsze - razem zawsze raźniej
  • Po drugie - jeśli jedno z nas zapomni zadać jakiegoś pytania drugie może o tym pamiętać
  • Po trzecie - nawet w Polsce często nie znamy znaczenia danego terminu medycznego, a co dopiero po angielsku, znowu - razem raźniej pytać i prosić o wytłumaczenie
  • Skoro mamy dobre ubezpieczenie, dlaczego martiwmy się rachunkami?
  • Po pierwsze - jak już wspomnieliśmy, w USA nigdy nie wiesz ile dana usługa będzie kosztowała
  • Po drugie - ubezpieczyciel może odmówić zapłaty za daną metodę leczenia argumentując na przykład, że istnieją inne i tańsze
  • Po trzecie - nawet najdroższe plany nie obejmują wszystkiego
  • Podsumowanie

    Patrząc na ceny - a te, które wylistowaliśmy są naprawdę niskie! - chcielibyśmy zachęcić każdego do rozważnego kupowania ubezpieczeń, szczególnie jeśli jesteście turystami - koniecznie sprawdźcie swoją polisę i jej zakres. Dokładnie zwróćcie też uwagę na "choroby przewlekłe", do których zaliczają się na przykład alergie!
    Obsługiwane przez usługę Blogger.