CHICAGO
- Spacer po szykownym mieście z nutką ekscytacji i bluesa cz. II

piątek, sierpnia 23, 2019
Witajcie w drugiej części historii o Chicago! Jeśli pominęliście część pierwszą - koniecznie sprawdźcie ogólne wskazówki, które pozwolą Wam rozeznać się w sekretach miasta i po prostu zaoszczędzą Wasz czas i dolarki
W pierwszej części pierwszej pisaliśmy dlaczego warto kupić CityPASSa. Teraz skupimy się na tym co kryje w sobie CityPASS i jakie atrakcje OBOWIĄZKOWO trzeba zobaczyć? Zapraszamy do lektury!

NA WYSOKOŚCI

To właśnie w Chicago zrodziły się drapacze chmur ze stalową konstrukcją. I tak tym tropem podążały kolejno wielkie miasta Ameryki. Dziś, w Chicago znajdziecie dwie opcje najwyższych tarasów widokowych - Skydeck oraz 360 CHICAGO. Które mieszczą się na najwyższych piętrach budynków odpowiednio Willis Tower niegdyś Sears Tower oraz John Hancock Center. Warto zapamiętać te nazwy, ponieważ mogą się przydać, gdy będziemy szukać drapaczy, guglać lub pytać na ulicy - można się nieźle zakręcić w tych wszystkich nazwach, bo tarasów jest 2 ale ich nazw jak widać jest aż 5.
Nasze zwiedzanie rozpoczęliśmy od Skydeck. Znajduje się on bliżej rzeki niż jeziora, zatem panoramiczny widok obejmuje wszystkie wysokie budynki downtown czyli w przypadku Chicago tzw. loop i widać je na tle jeziora, z drugiej zaś strony równinie Illinois a nawet sąsiednie stany - Michigan, Indiana oraz Wisconsin i tysiące nici autostrad i dróg. Jest to najwyższy budynek i taras w Chicago, przez 25 lat najwyższy na świecie, obecnie drugi najwyższy w całych Stanach oraz półkuli zachodniej. Sam budynek ma 110 pięter, zaś taras oferuje widok panoramiczny z 103 piętra. Oprócz pięknego widoku, największą i najbardziej charakterystyczną dla tego tarasu atrakcją są tzw. ledges, czyli oszklone występy/półki, postaci przeźroczystego sześcianu, który wychodzi z budynku. Efekt niesamowity, adrenalinka i fajne zdjęcia gwarantowane!
Ciekawostka - w tym roku po raz drugi w historii doszło do pęknięcia szyby z efektowną pajęczynką, która napędziła strachu turystom, na szczęście okazało się, że pęknięcie dotyczyło tylko warstwy ochronnej, która do tego jest przeznaczona. Zatem luz, raczej nie spadniecie. Brzmi bajkowo ale nastawcie się, że na górze nie będziecie sami, co prawda zagęszczenie na szczycie jest kontrolowane – stąd kolejki na wejściu, jednak na górze czeka Was krótka kolejka do każdego z ledges, więc i presja – cyk zdjęcie i spadać. Jest również osoba która zrobi Wam zdjęcie jeśli chcecie Waszym aparatem, a także ichniejszym, które później znajdziecie na stronie, jednak aby ściągnąć w dobrej rozdzielczości trzeba zapłacić. Wydrukowanie tegoż zdjęcia oraz zdjęcia z wejścia zostanie Wam zaoferowane w sklepiku za około 30$.
Skydeck to również bardzo ciekawe interaktywne wystawy, opisy tego co znajduje się na horyzoncie, czy historia i zdjęcia z budowy tego jednego z pierwszych drapaczy. Co jest dużym plusem, to opcja City Pass która uwzględnia już w Waszym bilecie wizytę za dnia i w nocy – zachody są spektakularne jak się domyślacie, jednak pamiętajcie, że należy to wykorzystać tego samego dnia! Jest to stała pozycja w pakiecie CityPass, której nie możecie zamienić na inną atrakcję, w odróżnieniu od 360 CHICAGO. Jeśli zaczynacie od tej atrakcji polecamy zaparkowanie w jej okolicy, nawet jeśli zapuścicie się aż po jezioro, jest to względnie blisko, do przejścia spacerkiem, a można zaoszczędzić na parkingu, o czym więcej poniżej.
360 CHICAGO jest ciut niższy – ma "tylko" 100 pięter, a widoki możecie podziwiać z 94 piętra. Jest to sporo niżej wobec Skydecka (107 metrów niżej) ale uwierzcie nam, nie robi to różnicy, gdyż widoki są ogólnie zgoła inne, a wysokość wciąż wariacka. Drapacz chmur znajduje się w zupełnie innym miejscu, przy słynnej Magnificent Mile. Jest znacznie bliżej jeziora, dlatego z góry możecie podziwiać jachty tuż przy wybrzeżu, plażę oraz Navy Pier z pięknym diabelskim młynem. Dookoła są same wysokie budynki, więc nie ma takiego efektu jak przy Willis Tower, gdzie z jednej strony wielkie wieżowce, z drugiej płaska rozległa równina. Zdecydowanie polecamy w nocy, bo widok na ruchliwe, rozświetlone aleje, zwłaszcza Michigan Avenue oraz budynki jest naprawdę zdumiewający.
Mała wskazówka dla Was - jeśli nie zdecydujecie się na kartę a bardzo chcecie zobaczyć miasto z góry - na podobnej wysokości co 360 Chicago Observation Deck znajduje się restauracja - Signature Room, gdzie oczywiście ceny jak przystało na takie miejsce nie należą do najtańszych i z pewnością za drinka można zapłacić tyle co za bilet do 360 CHICAGO, ale w tej opcji macie upojenie nie tylko widokami . Nie zapomnijcie jednak o rezerwacji! Na dobry stolik przy oknie trzeba się czasem czaić dużo wcześniej - zależy od okresu.
W pakiecie CityPASS macie możliwość wyboru tej atrakcji alternatywnie do Museum of Science and Industry. Po szerszej analizie naszych potrzeb nie zdecydowaliśmy się na muzeum nauki i przemysłu zniechęceni komentarzami, że jest bardziej dostosowane do dzieci (co skojarzyło nam się Muzeum Nauki Kopernik w Warszawie, gdzie bawiliśmy się świetnie wśród „innych dzieci”, pomimo podejrzliwych spojrzeń rodziców) więc przy napiętym planie nie było to naszą koniecznością. Na dodatek nie znajduje się w centrum - trzeba kawałek dojechać. Jednak na pewno się kiedyś wybierzemy i wtedy wydamy osąd!

POŚRÓD WÓD

Kolejnym punktem obowiązkowym jest Shedd Aquarium. Atrakcja co prawda narzucona przez ofertę CityPASS, ale wspominamy bardzo pozytywnie. W tym punkcie również duże nastawienie na dzieci, ale w zakresie, który jak najbardziej ciekawi i zachwyca dorosłych. Dla nas to było pierwsze spotkanie z tak dużym, po naszemu oceanarium, i na pewno nie można się tam nudzić.
Odkryjecie tam podwodny świat, ogromne, zdumiewające panoramiczne akwaria z rekinami i orkami. Możecie także porwać się na bardziej interaktywne atrakcje i wybrać się na spektakl z wesołymi pingwinami, czy taniec delfinów zsynchronizowany z muzyką na tle pięknego jeziora Michigan, pogłaskać wielkich płaszczek, a także zobaczyć karmienie przez Pana Nurka różnorodnych stworzeń we fragmencie podwodnego świata w postaci ogromnego akwarium-tuby, jak zwał tak zwał, sęk w tym że jest super! I wszystko to w cenie CityPASS!

POŚRÓD GWIAZD

Idziemy dalej. Ale wcale niedaleko. W dodatku w upalny dzień możemy się ochłodzić w błękitnych wodach jeziora Michigan, bo z Oceanarium do Planetarium, gdzie zmierzamy prowadzi niejako betonowa plaża – Lakefront Trail. Swoją drogą trasa ta oferuje spektakularny widok na panoramę Downtown, a zwłaszcza nocą. Ujęcia z tego miejsca w dziennej i nocnej odsłonie spotkacie w poście z pierwszą częścią tematu oraz na naszym Instagramie.
Schody i chodniczek z betonowych płyt schodzą do jeziora i są przyjemnie zalewane spokojnymi falami, aż do samego Adler Planetarium, gdzie szlak biegnie dookoła, jak taki cypelek i zwie się nawet Skyline Walk. Dojdziecie nim do plaży 12th Street Beach po drugiej stronie planetarium. Co ciekawe, po drodze może dziać się wiele ciekawych rzeczy, my na przykład natknęliśmy się na kręconą akurat scenę do filmu z wywróconym autem. Dodatkowo zaraz po wyjściu z Shedd Aquarium mijacie pomnik Tadeusza Kościuszko na koniu! A także tuż przy budynku planetarium pomnik Mikołaja Kopernika. Miła niespodzianka, zobaczyć polski akcent, jednak niejedyny w Chicago.
Ale, ale – PLANETARIUM! Ta atrakcja jest w karcie CityPASS zamienna z instytutem sztuki - Art Institute of Chicago. Nasz wybór padł jednak właśnie na Adler Planetarium, bo wolimy bardziej interaktywne zabawy. W skrócie, jak głosi broszura, spotkacie tam interaktywne wystawy i pokazy astronomiczne high-tech, a widok jeziora jako bonus. Czego jednak nie dowiecie się od razu, to ciekawostka, że jest to pierwsze planetarium zbudowane na zachodniej półkuli i najstarsze istniejące do dzisiaj, a jednocześnie - tak nowoczesne. Zwłaszcza obecny rok - 2019 - jest świetną okazją do wizyty, bo mija 50 lat od pierwszego lądowania na księżycu. Wszędzie w okolicy jest szaleństwo na tym punkcie, wystawy sklepowe w tym temacie, koncerty, festiwale itp. Z pewnością i planetarium przygotowało coś wyjątkowego na ten sezon.
Wystawy są bardzo ciekawe i nietuzinkowe, cały Układ Słoneczny wiszący nad Waszymi głowami na pewno Was zachwyci. Dużo interaktywnych wystaw oraz historycznych, czy technicznych ciekawostek o zawodzie astronoma, wyprawach na księżyc, czy księżycowych opowiastek. Ekrany przedstawiające galaktykę, czy stanowisko sterowania światem robią wrażenie. Wisienką na torcie są oczywiście trójwymiarowe filmy/pokazy nieba, tzw. Skyshows, którym właśnie służy kopuła planetarium.

POŚRÓD DINOZAURÓW

Tuż za rogiem znajduje się muzeum historii naturalnej – Field Museum. Ta atrakcja, jak i dwie wcześniejsze - oceanarium i planetarium, znajdują się w tzw. Museum Campus. To miejsce zostawiliśmy sobie na koniec, więc być może poziom zmęczenia i przytłoczenia dotychczasowymi wrażeniami sprawił, że nie byliśmy szczególnie oszołomieni, ale na pewno przyczyniły się do tego również nasze preferencje. Nie jesteśmy fanami takiej tematyki, aczkolwiek znajdują się tam takie perełki dla których zdecydowanie warto odwiedzić to miejsce - wspaniałe szkielety dinozaurów oraz wielkich zwierząt jak np. słoni.
Muzeum jest jednym z największych muzeów tego typu na świecie, dzięki ilości i jakości zbiorów i zdecydowanie ilość eksponatów jest zdumiewająca, jednak jest to dużo bardziej statyczna atrakcja niż wcześniejsze. Oczywiście ktoś mógłby rzec, "a czego się spodziewaliście po muzeum?" ale jednak po planetarium i oceanarium człowiek nabiera przekonania, że muzea rzeczywiście mogą być innowacyjne i interaktywne. Polecilibyśmy zatem Field Museum na początek swojego planu, tak aby budować dynamikę i przez to napięcie w zwiedzaniu, a także jeśli nie jesteście "freakami" historii naturalnej radzimy wybrać dziedziny jakie Was interesują i odwiedzić te wystawy w pierwszej kolejności, resztę zostawić na później lub odpuścić i zyskać czas na inne atrakcje. Jeśli jednak lubicie takie klimaty i jesteście zdeterminowani zobaczyć wszystko co muzeum ma do zaoferowania to polecamy zarezerwować sobie duuuużo czasu.

PODSUMOWUJĄC

Wszystkie atrakcje z CityPASS zaliczyliśmy łącznie w dwa weekendy w dosyć intensywnym tempie. Jednak podeszliśmy do tematu na luzie, bo do Chicago mamy blisko i w każdej chwili możemy tam jechać. Czy jest to możliwe do wykonania w jeden weekend? Powiemy tak, jeśli jesteście super zorganizowani i zorientujecie się co dokładnie te atrakcje oferują, planując szczegółowo co Was interesuje, co chcecie zobaczyć, nie biorąc na siebie wszystkiego co w ofercie - tak, oczywiście możliwe.
Chicago to jednak nie tylko to co w CityPASS i o ile nie chcecie mieć wyłącznie wspomnień związanych z kilkoma widokami z góry i muzeami, to polecamy zarezerwować sobie więcej dni lub skupić się na indywidualnych dwóch atrakcjach, a resztę czasu chłonąć miasto. Chicago ma do zaoferowania bardzo dużo darmowych atrakcji i bardziej aktywnych możliwości eksplorowania zakątków miasta, które znacznie bliżej przybliżą Wam klimat Chicago i pozwolą Wam bardziej poczuć atmosferę panującą w USA. Więcej o darmowych ale równie kozackich metodach spędzania czasu w Chicago w kolejnym poście - pozostańcie więc z nami, by dowiedzieć się więcej i do zobaczenia!
Obsługiwane przez usługę Blogger.